piątek, 22 sierpnia 2014

Rozdział 4

Oczami Stefana
Mija już druga doba, odkąd jestem uwięziony. Caroline niestety nie udało się nas odnaleźć, ale dzisiejsza noc wszystko rozstrzygnie. Teraz rozmyślam o planie B, ponieważ pierwszego nawet nie wprowadziliśmy w życie, a to wszystko przez szefową watahy - Francessę, która rozwiała nasz podstęp. Za to ona, miała wszystko dopracowane do perfekcji. Właśnie powracam myślami, do wydarzenia, które miało tu miejsce godzinę temu.
*godzinę wcześniej*
Drzwi otworzyły się z impetem, a do środka weszła wysoka, o długich, brązowych włosach kobieta. O jej stroju nie można było dużo powiedzieć, ponieważ była ona cała w czerni, co nadawało jej uroku nie zbyt miłej i sympatycznej. Po jej ruchach i pewności siebie pojąłem, że  musi to być sprawczyni mojego domniemanego porwania jak i królowa watahy. Najpierw zmierzyła wzrokiem Spencer, która odwdzięczała się jej tym samym. Francessa uśmiechnęła się triumfalnie, po czym jej wzrok spoczął na mnie. Ujrzawszy ją całą, już wiedziałem kim tak naprawdę jest i czego chcę ode mnie, a najbardziej od Caroline.
- Jak miło cię widzieć  w moich skromnych progach, panie Salvatore. - stanęła nade mną, uśmiechając się od ucha do ucha.

- Mam nadzieję, że po naszym ostatnim spotkaniu, zagościłam u ciebie na dłużej w pamięci, huh ? - spytała. Złapała mnie za pod brudek i właśnie wtedy po raz kolejny zdałem sobie sprawę, że nasza znajomość nie powinna mieć w ogóle miejsca. Kto by pomyślał, że nie tak dawno była ona miłą i dobrą osobą. Wszystko zmieniło się tylko pod wpływem jej chorej zemsty. Stała się chamska, wredna, chciwa, cwana, pozbawiona jakichkolwiek uczuć.
- Bardzo dobrze cię pamiętam. Ostatnim razem byłaś tak nie miła, że trudno byłoby cię nie zapamiętać. Domyślam się, że tym razem będziesz taka sama. No cóż... muszę przyznać, że kreatywność nie jest twoją mocną stroną. - odgryzłem się.
 Na twarzy Fran, można było zobaczyć wściekłość zlewające się z bólem, który ujrzałem w jej oczach. Wiedziałem, że gdzieś głęboko w sercu, które nie do końca jest skamieniałe, siedzi ta sama miła kobieta to kiedyś i żałuję wszystkich złych rzeczy, których dokonała.

- Zabawny, odkąd pamiętam. - ukucnęła przy mnie, przyglądając się moim oczom. - Nie byłabym tego taka pewna, czy akurat twoja śmierć nie okaże się kreatywna. Jak myślisz ? - spytała znów, po czym uśmiechnęła się przebiegle. Po chwili zmieniła wyraz twarzy. Nie wyrażała ona zupełnie nic. - Posłuchaj. Wiem, że coś knujecie i chcecie się stąd jak najszybciej wydostać, ale miejcie na uwadze, że i tak was dorwę, a wtedy już nie będzie tak miło. - mówiła do mnie jak i do Spencer, która do tej pory była nieobecna. - Wypuszczę was stąd, dopóki nie dostanę Caroline, a uwierzcie mi, że nastąpi to już niebawem, ponieważ zorganizowałam bal na który zaprosiłam twoją przyjaciółkę, także wszystko idzie po mojej myśli. - spojrzała na mnie, po czym zaczęła śmiać się donośnie. - Niestety, ale już dziś będziesz musiał pożegnać się ze swoją przyjaciółeczką. Dzisiejsza noc będzie końcem jej pięknej egzystencji. - wyszeptała mi prosto do ucha. Po tych słowach pożałowałem wszystkiego. Spotkania z nią. Przyjaźni. A potem seksu. Tak, niestety pod pływem alkoholu, sam nie wiedziałem co robię i tak wyszło, że znaleźliśmy się w łóżku, ale były to już stare dzieję i niewarte do powrotu.

- Przestań tak mówić. Nie wierzę ci, że będziesz cieszyć się z jej nieszczęścia. Przecież kiedyś się przyjaźniłyście. Byłyście dla siebie jak siostry. Dobrze wiesz, że oddała by za ciebie życie. Twoja zemsta jest w ogóle nie na miejscu, bo dobrze wiesz co twój mąż zrobił Caroline i nie dziw się, że zapłacił za to życiem. Ty o tym wiesz i ja o tym wiem, że mu się to po prostu należało. - wstałem, ponieważ chciałem zobaczyć jak na to zareaguję. Wreszcie zobaczyłem w nich skruchę, jednak nie na długo.
- To ty przestań Stefan. Ufałam jej, kochałam jak siostrę. Potem nasze drogi rozeszły się i chciałam żyć jak normalny człowiek, u boku męża, a ona to wszystko zepsuła. Rozumiem, że ją skrzywdził, ale to nie znaczy że miała mi zadać ból i go zabijać, więc ja chce aby poczuła się tak jak ja wtedy. - była cała w furii, a w oczach zobaczyłem łzy. Jednak była tak nieprzewidywalna, że z głosu przepełnionego złością, zaczęła mówić dość swobodnym. - A co ty na to, abyśmy oby dwoje ją zabili ? Gdyby była twoją przyjaciółką, już dawno by cię stąd wydostała. Może być tak jak za dawnych lat, tylko bez tej blond ladacznicy. Co ty na to ? - spojrzała na mnie, dotykając tym samym mojego policzka.
- Chyba kpisz. Myślisz że mógłbym ci zaufać ? Wcześniej czy później i tak byś mnie zabiła, a to tylko dlatego żeby załagodzić swój ból, który przepełnia cię od środka. To Caroline uratowała mnie przed twoim mężem, a ty tylko stałaś i pozwoliłabyś mi umrzeć. Dobrze znam, Caroline i wiem, że wcześniej czy później mnie uratuję. Nie zdziwię się jeśli to ty dzisiaj zginiesz. - krzyknąłem w jej stronę, spoglądając na nią z nienawiścią. Francessa spojrzała na mnie z rozczarowaniem, po czym podeszła bliżej i wbiła mi kołek w brzuch. Uklęknąłem z przepełniającego mnie bólu. Fran uklękła razem ze mną i zaczęła szeptać mi do ucha.
- Nie byłabym tego taka pewna. Nawet nie wiesz co tracisz, skarbie. - zdanie po zdaniu, wypowiadała coraz to z większą wściekłością. Gdy stanąłem na równe nogi już jej nie było. Zobaczyłem tylko Spencer stojącą nade mną i mówiącą coś. Jednak nie było mi to dane usłyszeć, ponieważ po chwili  ogarnęła mnie ciemność.


*teraźniejszość*
Z rozmyśleń wyrwał mnie czyjś głos.
- I co teraz zrobimy ? - Spencer spojrzała na mnie wzrokiem godnym politowania. Odwróciwszy  się w jej stronę, nawet nie zauważyłem że stoi tuż za mną. Brakowało tylko kilka milimetrów abyśmy się pocałowali, ale w tej chwili nie było mi dane o tym myśleć. Oddaliłem się od niej w bezpiecznej odległości, po czym zacząłem mówić.
- Z tego co mówiła Francessa, organizuję dzisiaj bal, więc gdy na niego pójdzie wtedy uciekniemy. Domyślam się, że będzie to za jakieś 30 min, więc do tego czasu opracujemy plan B. Gdy znajdziemy się już na balu, musimy ostrzec moją przyjaciółkę  i twoja magia również będzie bardzo skuteczna. Oczywiście jeśli mi pomożesz ? - zapytałem, spoglądając co chwila na nią. Zastanowiła się chwilę, tak jakby analizowała każde moje słowo.
- Polubiłam cię, więc chyba nie mam innego wyjścia. - westchnęła, wywracając przy tym oczami. Uśmiechnąłem się do niej, co ona odwzajemniła.

Oczami Caroline
Za 10 minut miał przyjechać po mnie Klaus i zabrać na bal. Wszystko brzmi pięknie, gdyby nie to, że mogę na nim zginąć. Myślałam, że wreszcie zaznam spokoju, ale nie wiedziałam jak bardzo się myliłam. Denerwowałam się jak nigdy dotąd, ale i tak nie dałam tego po sobie poznać. Obiecałam sobie, że pójdę na ten bal z podniesioną głową i pewnością siebie, to za pewne jeszcze bardziej rozwściecze Francessę. Jednak nie boję się o to, ponieważ to ona zawsze przegrywała więc miałam nadzieję, że tym razem też tak będzie. Z resztą mając przy sobie najsilniejszą Pierwotną Hybrydę, mogłam czuć się bezpiecznie i wiedziałam, że nie da mnie skrzywdzić. Więc miałam podwójną przewagę. Wczoraj nocowałam u Klausa. Po prostu w to nie wierzę, dopiero wczoraj się spotkaliśmy a ja już u niego nocuję. Jednak na szczęście, a może i nie, do niczego nie doszło. Hybryda zaniosła mnie do pokoju gościnnego i tam przespałam całą noc. Na drugi dzień, wstałam o świcie, po czym szybko z stamtąd uciekłam, zostawiając samego Pierwotnego. To może nie fair z mojej strony, nie po tym co dla mnie zrobił, ale rozum podpowiedział mi, że tak będzie lepiej. Dzisiaj natomiast będę miała Klausa na całą noc. O czym ja myślę, zbeszcześciłam się w myślach. Skierowałam się w stronę wielkiego lustra, aby ostatni raz sprawdzić jak wyglądam. Uśmiechnęłam się sama do siebie, będąc zadowoloną ze swoich efektów. Chciałam wyglądać jak najlepiej, aby na każdym zrobić dobre wrażenie. Tym razem postanowiłam na nie co mocne i żywsze kolory, dlatego też wybrałam piękną suknię do ziemi w kolorze chabrowym. Zauważyłam ją na samym początku i już wiedziałam, że  musi być moja. Nie myliłam się. Pasowała na mnie wprost idealnie. Od dekoltu do tułowia, miała naszywane srebrne cekiny, co jeszcze bardziej nadawała uroku. Włosy spięłam w luźny kok, 'wypuszczając' nie które kosmyki, aby nadać całej fryzurze swobody. Co do makijażu nie był on za mocny ani za delikatny. Oczy podkreśliłam wydłużającym rzęsy - tuszem, a powieki pomalowałam na jasny róż. Następnie podkreśliłam różem moje policzki i gotowe. Wzięłam moją czarną torebkę, która leżała na łóżku i zeszłam na dół, zakładając po drodze szpilki w tym samym kolorze co torebka. Gdy tylko zdążyłam je założyć, ktoś zapukał do drzwi. Otwierając je, zauważyłam w nich Klausa, który zmierzył mnie wzrokiem, szelmowsko się przy tym uśmiechając. Odwzajemniłam to, coraz szerzej podnosząc kąciki ust.
Był ubrany w smoking, który tylko nadawał mu męskości i zachwytu u płci przeciwnej. Nastała dwu minutowa cisza, która dla mnie trwała wieczność i mogła tyle trwać. Byliśmy wpatrzeni w siebie jak w obrazek, po raz setny wpatrując się w swoje oczy. Nagle zeszłam na ziemię i przypomniałam sobie o koszmarnym dla mnie balu. Klaus od razu zareagował.
- Witaj. - szepnął, po czym uniósł moją rękę do góry i delikatnie ucałował jak na dżentelmena przystało. - Wyglądasz jak zwykle pięknie. Obawiam się, że jeśli będziemy tak stać, w końcu spóźnimy się na wielkie widowisko, a chyba tego nie chcemy przegapić. - spytał, a ja wpatrywałam się w niego, niczym zahipnotyzowana. Następnie weszliśmy do auta, po czym Pierwotny dodał gazu i ruszyliśmy w stronę balu. W drodze na imprezę, zapewniał mnie wiele razy, że nie da mnie skrzywdzić i zrobi wszystko, żeby pozbyć się Francessy. Co jak co, ale jemu w takim sprawach wierzyłam na słowo i cieszyłam się, że jest w stanie tyle dla mnie zrobić. W tym dniu jakoś zapomniałam o tych okropnych rzeczach, które mi zrobił. Tym razem nie słuchałam się rozumu, tylko to co podpowiada mi serce i muszę przyznać, że mi się to podoba.


_______________________________________________________________________
Witam Was ponownie ! :*
A więc przyleciałam do Was z kolejnym rozdziałem, który niestety był pisane na szybko. Przepraszam więc, za wszelakie błędy.
 Co do opowiadania mam znowu do niego mieszane uczucia, no ale cóż..zdaję się na Waszą opinię :) 
Wiem, że tym razem było mało Klaroline, ale uwierzcie mi że chciałam dokończyć wątek Stefana oraz bardziej zapoznać Was z Francessą oraz Spencer :)
A właśnie co myślicie o tych dwóch nowych bohaterkach ? 
Dziękuję Wam aż za 1000 wyświetleń i tyle komentarzy pod ostatnim rozdziałem <3 
Dały mi mega kopa do działania i pisania dalszych rozdziałów :D
Dzięki Wam nie zwątpiłam i wzięłam się w garść :)
Jesteście najlepsi ! 
Obiecuję, że w następnym rozdziale akcja bardziej się rozkręci. Zwłaszcza, że Car spotka się z Francessą, a jak zdążyłyście zauważyć oby dwie mają ostre temperamenty, więc mam zamiar to dobrze wykorzystać :D
Nie chcę trzymać Was długo w niepewności z tym rozdziałem, więc kolejny pojawi się we wtorek :)
Mam nadzieję że wytrzymacie :)
Liczę na Wasze podbudowujące komentarze oraz na uzasadnioną krytykę ^^
3majcie się cieplutko :* 

9 komentarzy:

  1. Jest !! ♥ Nareszcie się doczekałam ♥
    Niezwykły rozdział *.* Jest w nim coś takiego co bardzo przyciąga do siebie :)
    Strasznie mi się podobał :) Dobrze, że nie rozwijasz za szybko relacji pomiędzy Klaroline, ponieważ teraz bardziej mam ochotę o nich czytać ! *.*
    Kocham twój blog ♥
    Z niecierpliwością czekam na następny rozdział ♥
    Zapraszam do siebie http://kathstory.blogspot.com/ :)
    /Salvi

    OdpowiedzUsuń
  2. Noo w końcu dodałaś :3 Nie ma co krytykować kochana <3 Rozdział dopracowany do perfekcji, piszesz tak że chcę więcej i więcej ;* Z niecierpliwością czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział! ;* Bardzo ciekawa jest ta historia ze Stefanem. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału, na pewno też będzie cudowny. ;) Życzę Ci powodzenia w pisaniu kochana! ♥ // Luckyღ

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj ^^ A więc dopiero znalazłam twojego bloga. Od razu mi się spodobał. Przeważnie że jest Klaroline i masz świetny pomysł. Widzę że sobie świetnie radzisz. Bardzo podobał mi się ten rozdział jak i poprzednie, i uświadomię ci coś. Jestem upierdliwa i zostanę z tobą do końca. Wiesz jestem taka jak rzep =P Hehe. A więc tak. To chyba tyle, będę rozpisywać się w dalszych rozdziałach, które mam nadzieję pojawią się niebawem. ;) Pozdrawiam i tulę :*
    Nie lubię zostawać spamu więc nie zrobię tego. Po prostu jak będziesz chciała poczytać coś mojego *większość to opowiadania o Klaroline* zapraszam na mój profil na blogerze. ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział mega! Aż chce się czytać :) dobrze ze rozwinęła wątek.ze Stefanem, bo jest bardzo interesujący. Nie mog się doczekać co zrobi Francessa :D i ten wątek ze Stefanem i Spencer :D jak juz wspominałam rozdział cudny i powodzenia w pisaniu kolejnego, czekam z niecierpliwością :* <3 /madeinmiloscx3

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział fajny :) Ciekawi mnie ta Francessa jak i Spencer ^^ W ogóle to ja już kolejnego rozdziału nie umiem się doczekać *_* + Powodzenia w dalszym pisaniu następnych rozdziałów! <3 / @madziox

    OdpowiedzUsuń
  7. No jak można tak zakończyć rozdział? Ja się pytam jak?! >.< Miałam nadzieję, że jeszcze się doczytam co wydarzy się na tym balu, jak wydostaną się Stefan i Spencer, a tu... KONIEC!!! Jak mogłaś mi to zrobić? xd
    Z niecierpliwością czekam i życzę weny do następnego rozdziału ;* / LivSbx3 ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. Jej jaki cudowny :) Trochę mało Klaroline, ale dobrze że chociaż wiadomo co ze Stefanem :) Care zabiła jej męża, no ale czy to serio jest powód żeby mścić się na Stefanie ? On nie jest niczemu winien. Mam nadzieję, że Klaus dotrzyma danej obietnych Care i nie da jej ruszyć. Wierzę, że tym by dużo u niej zyskał :D A ja kocham Klaroline więc byłabym wtedy niezmiernie radosna :D

    http://klaroline-delena-forever.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń